- Wyglądam jak jakieś zombie. - powiedziała do siebie z kwaśną miną.
Przypomniała sobie co jej wczoraj napisał Victor, znowu zeszkliły jej się oczy. Pomyślała, że nie będzie się przejmować kolejnym frajerem i ruszyła tanecznym ruchem do łazienki. Wzięła szybki prysznic, wróciła do pokoju, ubrała się w jeansy i zwykła koszulkę, związała włosy i usłyszała krzyk mamy.
- Alex, zejdź na obiad! - z dołu wołała mama.
- Już, schodzę. - odkrzyknęła dziewczyna.
Wstała i zeszła na dół, wszędzie pachniało ziemniaczkami z koperkiem. Alex uwielbiała niedzielne obiadki mamusi. Zjadła obiad z rodzicami, podziękowała i poszła do siebie na górę. Tam stwierdziła, że nie będzie siedzieć cały dzień w domu i idzie na samotny spacerek. Jeszcze wczoraj miała nadzieję, że one się skończą, że to Victor będzie właśnie jej w nich towarzyszył. Myliła się. Wzięła torbę, bluzę i wyszła z domu. Oznajmiła rodzicom, że wróci o 22.
Dziewczyna wyciągnęła swój telefon z torebki. Dopiero pierwszy raz od wczorajszego wieczoru na niego patrzała. Było tam 89 nieodebranych połączeń od jakiegoś numeru. Nastolatka domyśliła się, że to na pewno Victor dzwonił, bo któż by inny?
Nikt inny akurat wczoraj nie mógł dzwonić i to z innego numeru. Alex szła przed siebie, była dopiero 14:23 nie wiedziała co będzie robić przez tyle czasu, nie chciała dzwonić do dziewczyn i martwić je swoimi sprawami. One teraz były szczęśliwe, nie chciała zepsuć im tego. stwierdziła, że przejdzie się na małe zakupy do galerii, promocje jeszcze są, a one akurat poprawią jej humor. Akurat jechał autobus. który podwiózł by ją pod same centrum, ale ona miała dużo czasu, nigdzie się nie spieszyła. Mijała dużo ludzi, znajomych ze szkoły i nie tylko. Cały czas przed oczami miała piątkową noc, tą najszczęśliwszą w jej życiu. Spędziła ją z Victorem, była wtedy w siódmym niebie, a on? On zwyczajnie się nią zabawił, jak jakimiś ludzikami lego. Nie mogła tylko pojąć dlaczego.. dlaczego jej to zrobił? Przecież to on do niej pierwszy zagadał, to on chciał ją odprowadzić do domu, normalnie miała wezwać taksówkę i to dał jej taką propozycję. W połowie drogi, również to on ją zaczął tak namiętnie i bez opamiętania całować i przytulać. Ona mu się w żadnym momencie nie narzucała. Szła zamyślona, kiedy ktoś zasłonił jej oczy od tyłu.
- Kim jesteś? - zapytała.
Nikt się nie odezwał, czuła tylko jakiś delikatny oddech na swojej szyi.
- Kim jesteś?! - powtórzyła, ale teraz już zdenerwowana.
Nieznana osoba wzięła ręce z jej oczu i odwróciła dziewczynę o sto osiemdziesiąt stopni. Alex nie wierzyła własnym oczom. Był to Victor.
- Ty frajerze! - odepchnęła go i krzyknęła tak głośno, że aż jakaś para się na nich spojrzała.
- Daj mi tylko coś wytłumaczyć. - powiedział chłopak.
- Wytłumaczyć?! Kurwa, wytłumaczyć?! Myślała, że wczoraj już to po swojemu zrobiłeś! Jeszcze masz czelność mnie zaczepiać! Wstydził byś się po tym wszystkim! - rozpłakana krzyczała.
- Ja sobie to wszystko przemyślałem, wczoraj w nocy. - odparł Victor.
- O kurwa, a to niespodzianka! I co?! Znowu chcesz się mną zabawić? Tak przecież najlepiej, co?! Sory, kochanie nie tym razem, ja pasuje, poddałam się już. - krzyknęła, odwróciła się i zapłakana pobiegła przed siebie.
Super !
OdpowiedzUsuńDziewczyno ! Tylko czemu taki krótki ? ;/
a dziękuję! ;)
OdpowiedzUsuńnie za bardzo wenę mam. ;)
Przeczytałam wszystkie rozdziały od początku i muszę powiedzieć, że super masz blog ;]
OdpowiedzUsuń